Opuściłyśmy Phnom Penh na kilka dni, by wyruszyć do Siem Reap. Tam czekała nas przygoda, której z pewnością nie zapomnimy do końca życia.
Marta - Olodum gdzieś w drodze do Siem Reap
W Siem Reap mieszkałyśmy z dala od miasta, w pięknym, bajecznym kurorcie Palm Village. Odpoczywałyśmy od miejskiego zgiełku w bambusowym domku nad basenem, wśród bananowych drzew i pachnących kwiatów.
http://www.palmvillage.com.kh/index.html
Oliwka - Grzybek w Palm Village, Siem Reap
Palm Village, Siem Reap
Późnym popołudniem pojechałyśmy tuk-tukiem do centrum, by bliżej poznać Siem Reap. Przyjemne małe miasteczko, żyjące głównie z turystyki powitało nas tysiącem klimatycznych knajpek, barów i restauracji. Każda miała do zaoferowania pyszne, zimne piwko o dumnej nazwie Angkor i dziesiątki wspaniałych, prostych i wyszukanych potraw khmerskiej kuchni. Rozpieściłyśmy żołądki, ugasiłyśmy pragnienie a dusze poddały się nastrojowi migających świateł i egzotycznych zapachów.
Siem Reap
Siem Reap
W Siem Reap poczułyśmy urlop, odpoczynek i spokój. Po spacerze na nocnym bazarze i małych zakupach wróciłyśmy do naszej palmowej wioski by odpocząć przed tak ważnym dla nas dniem.
Siem Reap
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz