Podróż do Brazylii - kraju
samby, kolorów i karnawału, była naszą pierwszą wspólną wyprawą. Co okazało się w trakcie, również wielką próbą! Brazylia zawiodła nas,
okaleczyła i brutalnie wybudziła z rajskiego snu. A może przedstawiła
się prawdziwie, wołając o pomoc...?
W Rio de
Janeiro spędziłyśmy kilka dni, rozkoszując się pięknem tego miasta.
Nasza smutna przygoda miała miejsce w pięknej dzielnicy Santa Teresa.
Dotarłyśmy tam, jadąc zabytkowym drewnianym tramwajem. Widoki były
wspaniałe. Nie sposób było usiedzieć. Tak jak miejscowi, wyskoczyłyśmy z
jadącego tramwaju by nasycić oczy i nakarmić nasze aparaty. Nie
zastanowiła nas obecność turystycznej policji w tramwaju. Brazylia
chwyciła nas za serce a my chciałyśmy jej dotknąć i ... wysiadłyśmy...
Było samo południe, słońce paliło. Z dala od oceanu, upał był trudny do
wytrzymania. Po krótkim spacerze, pragnienie dało się we znaki.
Kupiłyśmy dwa kokosy i usiadłyśmy w cieniu by odpocząć. Ostatnie co
pomiętam to uczucie niepokoju, czarne dłonie na naszym plecaku i
potworny krzyk - mój krzyk! Dwóch młodych chłopców usiłowało wyrwać nam
plecak z aparatami. My odruchowo broniłyśmy swojego. Bezmyślnie i
nieostrożnie. W szamotaninie plecak upadł na asfalt. Zdeterminowani
chłopcy walczyli zaciekle o zdobycz. Była w nich złość, ogromna siła i
odwaga. Szarpali nas i ciągneli po asfalcie. Nie wiem ile to trwało.
Ustąpili, gdy z plecaka wypadł jeden aparat. Wyrwali go z radością jak
prawdziwą zdobycz i krzyknęli " witajcie w Brazylii".
Kiedy odbiegli, podeszło do nas kilku ludzi z pomocą. Byłam przerażona,
płakałam. Nie chciałam ich pomocy, pytałam po polsku dlaczego nie
zareagowali wcześniej, przecież stali obok. Nie wiedziałam, że nie
pomogli nam ... ze strachu! Krwawiły mi ramiona.
Miałam pozdzieraną skórę. Ktoś podał mi czystą chusteczkę. Obie byłyśmy
poobijane i wystraszone. Olodum znalazła kilka metrów dalej, na ulicy
swoje okulary, porysowane ale nie stłuczone. Policja zjawiła się po
kilku minutach. Zawieziono nas na komisariat, gdzie spędziłyśmy ponad 3
godziny. Co kilka minut, wprowadzano kolejnych okradzionych turystów. Na
szczęście ci, byli tylko biedniejsi o swoje dobra. Ja byłam poraniona,
co wzbudzało przerażenie wśród poszkodowanych globtroterów.
Następnego dnia, wczesnym rankiem, obolałe, posiniaczone, i potłuczone
siedziałyśmy w autobusie trasy Rio - Salvador. Gdy ruszyłyśmy w drogę,
która trwała 26 godzin, odwróciłam się by spojrzeć na Chrystusa i
rozpłakałam się z ... żalu!!!
Nasze rodziny do
dziś nie wiedzą o tej przygodzie. Milczałyśmy po powrocie a ślady napadu
w listopadzie łatwo było schować. Ukrywałyśmy prawdę, ale dziś wiem, że
o tym trzeba mówić. Trzeba pisać, krzyczeć głośno ile osób miało obiad
za nasz aparat.
Brazylia to kraj ogromnych
dysproporcji. Kraj ludzi bogatych, żyjących w luksusie i
biedaków, mieszkających w favelach - dzielnicach nędzy, gwałtu, brudu i
ubóstwa. Codzienność chłopców, którzy nas napadli to niepewność, walka o
przeżycie, głód i cierpienie.
Na przedmieściach i na wzgórzach Rio de Janeiro, w ponad 700 favelach,
żyje około 1 miliona osób, mieszkając w kartonowych domach, bez dostępu
do kanalizacjii i bieżącej wody.W favelach, codziennością jest
prostytucja, narkomania i śmierć. Władzę i prawo stanowią bossowie
narkotykowi. Każdy dzień to walka pomiędzy gangami narkotykowymi, w
której walczą i giną dzieci.
Na ulicy stoi troje
dzieci. Willian, Larissa, Tamires ( 8, 6, 5 lat ). W nocy obcy ludzie
zabili ich mamę. " powiedzieli, że mamy być cicho, nie byli dla nas
niemili. Mama jęczała, a potem do niej strzelili w głowę i w brzuch, tak
było ..." - mówi Willian. To fragment wywiadu z dziećmi mieszkającymi w
faveli w Rio de Janeiro!
Przemoc w Rio stała się smutną normalnością. Brazylia nie radzi sobie z
nakręconą spiralą okrucieństwa, obojętności i strachu.
Każdego dnia, Chrystus z Corcovado patrzy na śmierć, cierpienie i lęk!!!
Dla
Olodum, która podczas pisania pracy magisterskiej o dzieciach ulicy w
Brazylii, zamieniła żal na wspólczucie!!! Powodzenia Olodum!!!
To wspomnienie z Brazylii napisałam w 2008 roku, 4 lata po podróży po kraju samby. Post ten był opublikowany na starym blogu a także na Onet.pl. Szum wokół tej opowieści zrobił się tak duży, że postanowiłyśmy go nie umieszczać na nowym blogu. Dziś jednak zapraszamy Was do pięknej Brazylii, w której życie niewiele jest warte, uważajcie na siebie ...