Zwiedzanie Anuradapury nie było zawarte w pierwotnym planie, nakreślonym skrupulatnie przez OLODUM w Warszawie. Pierwsza i najstarsza stolica Cejlonu jest obecnie jednym z niebezpiecznych miejsc na wyspie. W tym mieście jak i 50km od niego toczą się walki LLTE. Wybuchy, strzelaniny, terroryści i napady. Jadąc z Sunilem zwiedzanie tego miejsca było możliwe i bezpieczne. Droga była spokojna i ciekawa. Mijaliśmy miasteczka i wsie, jadąc tak zwaną jungle road z nadzieją na bliskie spotkanie 3-go stopnia z dzikimi słoniami, które żyją w tych okolicach. Niestety udało nam się zobaczyć jedynie wielkie słoniowe gówno ale za to świeże, co oznaczało, że niedawno tędy przechodził.
W trakcie podróży poznałyśmy osobiście tukana, panią mangustę (dzielne zwierzątko, o czerwonych oczach, które zjada kobry, brrr), kilka jaszczurek i wszechobecne białoczarne wiewiórki. Droga z Negombo ku starożytnej stolicy była malownicza i egzotyczna. Wszędzie roztaczały się pola ryżowe, plantacje bananówi inne wspaniałości natury.Mijaliśmy piękną zatokę przejeżdżając przez miasteczko Puttalam. I tu dowiedziałam się czegoś, co mnie zachwyciło i co zapamiętam na długo!
Wjeżdżając do zatłoczonego miasteczka, przeciskając się autem przez stada ospałych krów, zauważyłyśmy białe dekoracje. Drzewa, palmy,znaki drogowe, sklepy, bramy, ogrodzenia udekorowane były białymi wstążeczkami. Pomyślałam sobie, że to pewnie z powodu nadchodzącego święta POYA,pełni księżyca, w trakcie, którego Buddyści nie piją alkoholu, modlą się i pielgrzymują do miejsc świętych. Prawda okazała się zupełnie inna! Białe dekoracje oznaczały, że w miasteczku ktoś zmarł i jego mieszkańcy w ten właśnie sposób okazują smutek i szacunek. W chwili śmierci Buddysty, żałobę symbolizuje -biel. Nawet cmentarz ustrojony jest białymi jak śnieg kokardkami, tak odmiennymi od chrześcijańskiej czerni i fioletu.
Zamyślona, w swoim własnym świecie jechałam dalej w głąb wyspy ciesząc oczy egzotyczną, nasyconą zielenią. Sercem i myślami byłam przez jakiś czas z moim Heniusiem-Dziadulkiem, którego tak niedawno pożegnałam cała w czerni z fioletem w sercu...
Podróż trwała ok. 6 godzin. Dotarliśmy do sympatycznego hostelu ok 14.00.
Samanal (MOTYL) Lake View Resort czekał na nas z gotowym przyjemnym pokojem, znów z wieeelkim łożem i tym razem błękitną moskitierą!
W święto POYA, pojechaliśmy zwiedzać kompleks starożytnych (niestety odrestaurowanych) świątyń. Widziałyśmy wielkie DAGOBY, które wznosili monarchowie by za życia ukryć swoje skarby i kosztowności.Njwiększym przeżyciem w Anuradapurze było zobaczyć odnóżkę macierzystego drzewa (wg lankijczyków, najstarszego na świecie) BOTHI TREE, pod którym to Książe Sidartha doznał oświecenia i stał się Buddą!
Odnóżkę rośliny przywieziono z Indii i posadzono w ówczesnej stolicy. Dziś jako wielkie, rozłożyste drzewo, rośnie, przystrojone kolorowymi wstązkami, przyciągając swą świętością tłumy pielgrzymów, mnichów, turystów i całe rodziny wierzących Lankijczyków. Wszędzie dokoła roznosił się melodyjny pomrók buddyjskich mantr, ostry zapach kadzideł i świeżych kwiatów, składanych w ofierze pod Świętym Drzewem. Setki ludzi ubranych odświętnie na białom bosymi nogami wspinało się po schodach by złożyć swemu Bogu, wcześniej przygotowane tace z owocami, łańcuchy z kwiatów i inne egzotyczne kwiatowoowocowe kompozycje!
Mijając, również na boso medytujących ludzi, ukradkiem robiłyśmy zdjęcia chcąc zachować na dłużej klimat zadumy, duchowości i spokoju.
W powrotnej drodze naszą uwagę zwróciły małpie rodziny, siedzące wszędzie, na płotach, drzewach, ulicach. Zwierzęta dzikie o tak ludzkich cechach. Ze łzami w oczach patrzyłam na małpią mamę, obejmującą swoje małpie dziecko.
Z potwornie brudnymi nogami dotarłyśmy do auta. Zmęczone, szczęśliwe, zauroczone, wyciszone usnęłyśmy w święto Poya w stolicy Anuradapura!
ŚWIECZNIKI I STOJAKI NA LAMPIONKI I KADZIDŁA, SKŁADANE W OFIERZE BOGU BUDDYSTÓW!
DAGOBA...
OTO BODHI TREE...
...MAGIA, DUCHOWOŚĆ, SPOKÓJ...
...MEDYTACJA, ZADUMA, MODLITWA...
-GRZYBEK I OLODUM!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz