Largo De Santa Luzia oblane jest słońcem. Z tarasu rozciąga się widok na błękitny Tag. Białe żagielki suną sennie, tańcząc z niedzielnym wiatrem. Czerwone dachy kamienic, tworzą schody do tajemniczej Alfamy. Pomimo niedzieli białe wieżyczki kościołów, wydają się śpiące. Milczące dzwony, błękitne niebo, niemrawe tramwaje.
Lizbona w całej swojej okazałości :-)
Ostatni dzień tygodnia, pierwszy dla chrześcijan, jest wyjątkowo spokojny w tym mieście. Bary, sklepiki, kawiarenki odpoczywają dziś wraz z ich pracownikami. Nam także kończy się drugi tydzień pobytu w Lizbonie, kończy się urlop. Te ostatnie dni zawsze są takie dziwne, milczące, wolniejsze. Nie mamy już precyzyjnych planów, tylko serca pełne wspomnień. Dopieszczamy ostatnie chwile nastrojem. Siedzimy na tarasie Santa Luzia i upajamy się magią tego miejsca.
Dziś jeszcze kolory mienią się w fasadach kamienic, barwne kafelki odbijają promienie słońca, błękit nieba rywalizuje z bielą kościołów. Za kilka dni ogarnie nas szarość późnej jesieni w Warszawie i tylko opalona skóra, zakupione pamiątki i Muzyka z Lizbony, pomogą nam przetrwać bez kolorów i słońca. Do następnego razu ...!
Grzybek :-) ...
... i Olodum :-)
-OLODUM I GRZYBEK!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz