czwartek, 18 grudnia 2008

Przygoda z marzeniami!

Singapur zwiedza się głównie przy okazji, w drodze do lub z Malezji. Miasto-państwo jest dobrym miejscem transferu i dwudniową przygodą dla podróżników.
My w Singapurze, poza zwiedzaniem miałyśmy do załatwienia bardzo ważną sprawę. Naszym głównym celem pobytu w Mieście Lwa było spotkanie z marzeniami! Miejscem tego spotkania była Sentosa!

Sentosa to sztuczna wyspa z kilkoma plażami, bajeczny raj nie tylko dla dzieci. Pojechałyśmy na Sentosę bardzo wcześnie rano. Przejęte i pełne emocji, nie mogłyśmy się doczekać kiedy spełni się marzenie naszego życia. Sentosa to jedno z niewielu miejscna świecie, gdzie można pływać z delfinami. Pływać w tej samej wodzie, dotykać je, zobaczyć z bliska, poznać.

Rezerwację na tą trwającą ponad godzinęprzygodę, zrobiłyśmy już w Warszawie. Taki seans odbywa się raz dziennie rano i bierze w nim udział około 10 osób i 4 trenerów. Wszystko zaczyna się od wywiadu o zdrowiu, umiejętności pływania, lekach, które się przyjmuje itd. My byłyśmy już przygotowane i deklaracje o stanie zdrowia przywiozłyśmy wypełnione już z Warszawy. Zaproszono nas do szatni, gdzie dobrano nam buty do nurkowania i kamizelki ratunkowe. Gdy cała grupa była już gotowa, trenerzy opowiadali nam o delfinach, które lada chwila miałyśmy poznać! Były to delfiny różowe. Rodząc się, są szare jak każde inne. Z biegiem czasu różowieją, na ich skórze pojawiają się różowe plamki. Czym bardziej delfin jest różowy, tym jest starszy. Po omówieniu kilku podstawowych zasad bezpieczeństwa, zdezynfekowano nam dłonie i zaczęło się!

Przypłynęły!!!!!! Cztery piękne stworzenia o śmiejących się oczach. Kolejno, każdy z uczestników powoli i cicho, podchodził w wodzie do delfina by go poznać. Trzeba było poruszać się w wodzie ostrożnie by go nie przestraszyć.

Kolejne etapy seansu działy się tak szybko, że nawet nie wiem kiedy minęła godzina. Wszyscy uczestnicy, podzieleni już na mniejsze 4-osobowe grupy, weszliśmy do wody ( ok 9-10m głębokości ), do świata delfinów. Tam, my byliśmy ich gośćmi, to one nas oprowadzały po swoim basenie i częstowały przygodą. Skakały, piszczały, tańczyły, pływały nad nami, pod nami, obok nas!Trenerki uczyły nas podstawowych zasad i gestów komunikowania się z tymi inteligentnymi stworzeniami. Jedną z najwspanialszych chwil tej przygody było pływanie z delfinem, trzymając go za górną płetwę. Trenerka dokładnie pokazała jak należy do złapać, wydała komendę za pomocą gwizdkai każdy z nas, razem z delfinem, mknął zawrotną prędkością w głąb laguny.
Nie potrafię opisać słowami co wtedy czułam, jego siłę, zwinność, przyjaźń, swoje szczęście, radość, spełnienie - wszystko na raz!

W podziękowaniu za gościnę i wspólną zabawę, karmiłyśmy delfiny rybamii każdy dostał całusa na pożegnanie. Kiedy sesja się zakończyła, dostałyśmy w prezencie zdjęcia, koszulki oraz rysunek namalowany przez naszego delfina.

Było to jedno z najwspanialszych przeżyć w moim życiu. Poznałam te wyjątkowo mądre i piękne istoty. Byłam gościem w ich świecie i jestem im za to bardzo wdzięczna. Nie żałuję ani grosza wydanego na ten cel bo jest to przeżycie z tych bezcennych!!!


-Grzybek i Olodum!

2 komentarze:

  1. Pieknie. Sporo tych podrozy i jaka konsekwencja. Ciekaw jestem jak to robicie (jesli mozna wiedziec) w pracy ? z Portugalii zaraz do Singapuru? od dzis jestem waszym czytelnikiem pozdrawiam z www.podrozszwedzkiegokucharza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć ;-)
    Nie do końca jest tak jak myślisz. Pomiedzy Portugalią a Singapurem i Malezją był rok przerwy ;-)Nie ma co jednak ukrywać charakter pracy nam "pomoga" w planowaniu długich urlopów. Pracujemy na lotnisku w trybie 12-godzinnym, a wtedy troszkę inaczej liczy się urlop ;-)Mam nadzieję, że będziesz naszym stałym gościem. Zapraszamy bardzo serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń