piątek, 12 grudnia 2008

Lisbon story

W środę, w południe na Beco de Sao Miguel, ciszę przerwały dzwony kościelne. Wystraszone brzmiącym dźwiękiem gołębie, wzleciały do słońca. Po chwili znów nastała cisza na Alfamie. Cisza w rytmie Fado.

I znów słońce tańczy w fasadach kamienic, wyodrębniając nieśmiało sztukę azulejos. Kobieta w czarnej sukience weszła do kościoła.

Czas się zatrzymał. Czarnobiałe fotografie wiszą na ścianach restauracji Santo Antonio de Alfama.

Kilka dni wcześniej to miejsce wyglądało inaczej. Wokół placu rozstawione były spotlighty i statywy. Na schodach kłębiły się grube kable. Kręcono film, gdy przyszłyśmy tu pierwszy raz. Okoliczni mieszkańcy siedzący na schodach kościoła, w skupieniu oglądali na żywo dalsze losy bohaterów swojego serialu.

Dla nas ta chwila nic nie znaczyła. Dla nich była wyjątkowa. Tu na Alfamie padł finalny klaps narodowego serialu. Kilka dni później na niedzielnym obiedzie z rodziną, przy kieliszku Porto siedzieli wspólnie przed telewizorem.

Słońce sennie zaszło za deszczowe chmury. Rzewne rytmy Fado odbijały się stłumionym echem o kolorowe ściany kamienic. Słaby wiatr odudził śpiące winogrona, zapach smażonych kasztanów uniósł się na placu de Sao Miguel ...

Zapraszamy do oglądania nowych galerii zdjęć. Przedstawiamy Wam dwa albumy fotografii z Lizbony. Jeden w bieli i czerni, drugi - w kolorze. Miłej podróży, czyli BOA VIAGEM!

-GRZYBEK I OLODUM!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz