15.11.06 po smacznym śniadaniu, moim w wersji europejskiej i Marty "czymś", pojechałyśmy do fabryki herbaty, PEDRO ESTATE!!!
W drodze do fabryki, mijałyśmy zadbane domy, wypielęgnowane plantacje herbat i warzyw, otoczone skrupulatnie przyciętymi żywopłotami. Ogólnie, miasteczko wyglądało na bardziej zadbane, niż odwiedzane przez nas do tej pory miejsca.
Fabryka Pedro Estate jest jedną z najstarszych na Cejlonie, w której po dziś dzień nie używa się prądu! Proces osuszania liści odbywa się dzięki spalaniu oleju i wyschniętych krzewów. Fabrykę herbaty zwiedzałyśmy w towarzystwie młodej pracownicy, ubrane w zielone fartuszki gosposi domowych. W jakim celu ubrano nas w te stroje... , nie wiemy! Sympatyczna, bystra dziewczyna, oprowadzała nas po zakamarkach fabryki. Wyjaśniała dokładnie cały proces "obróbki" herbaty, od zbiorów liści, po zapakowane, gotowe do sprzedaży worki popularnego na świecie napoju!
W całej fabryce unosił się zapach wspaniałego "suchego naparu". W kolejnych halach produkcyjnych mogłyśmy obserwować, jak surowy, zielony soczyście liść przemienia się w wysuszony proszek, gotowy do zaparzenia! Pod koniec zwiedzania, zostałyśmy zaproszone na filiżankę świeżej herbaty do sali gościnnej, z której tarasu rozpościerał się cudowny widok na piękną plantację herbaty.
Fabryka PEDRO ESTATE!
Worki pełne herbaty ... !
Tablica informacyjna na plantacji ...
Pokrzepione filiżanką świeżego napoju, udałyśmy się na spacer, wąskimi dróżkami wśród krzaczków herbaty. To co widziałyśmy, nie uda mi się opisać, tak jak to zrobiły nasze aparaty. Jak wredny paparazzi biegałam pośród krzewów, bezczelnie zamykając to piękno w kadrze. Znów byłam szczęśliwa i zauroczona pięknem naszej planety Ziemi!!!
plantacja Pedro Estate!
HERBATA ...
HERBACIANY RAJ ...!
-GRZYBEK!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz