sobota, 5 stycznia 2013

Złotem otoczone

Wieczór drugiego dnia w Yangonie należał do Shwedagon Paya. Świątynia zbudowana przez króla Okkalapa na tysiącletnim wzgórzu, onieśmiela swoim pięknem. Jeśli wierzyć legendzie, dwaj bracia podróżujący po dalekich krainach, w poszukiwaniu Oświeconego, pozostawili w opiece królowi, osiem kosmyków włosów. Polecili, by ich dobrze strzegł. Król potraktował sprawę niezwykle poważnie. Na świętym wzgórzu wybudował Świątynię i ukrył drogocenne kosmyki w pagodzie ze złota, która zamknięta była w srebrnej, ta z kolei w pagodzie z cyny, następna pokryta była miedzią, kolejna otoczona ołowiem. Na nich stanęła marmurowa pagoda, a na końcu żelazna.



Dziś Shwedagon Paya zachwyca. Mieni się złotem, onieśmiela dostojnością, zaprasza spokojem, kusi tajemniczością. Jest tak piękna, dumna i wyjątkowa, magiczna i niesamowita, że nie znajduję słów, by wyrazić jej piękno. Od chwili kiedy ją ujrzałam, chciałam wspiąć się na szczyt. Czułam się jakbym była ciągnięta przez kogoś po niewidzialnej nitce. Piękno Shwedagon powaliło mnie na kolana. Westchnęłam z zachwytu i rozpłakałam się. Oblało mnie uczucie ciepłe jak kolor złota. Zatonęłam w chwili, jak inni, dla których ma tak duże znaczenie. Usiadłyśmy na ciepłej posadzce, wśród szczęśliwych Birmańczyków. 





Noc otaczała mieniącą się Shwedagon Paya. Nawet Księżyc, choć dostojny - bo w nowiu, wydawał się być onieśmielony Jej pięknem. Niektórzy pod jej osłoną osiągnęli upragniony stan nirwany.


Noc była ciepła i pachnąca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz