niedziela, 1 września 2013

W Starożytnym Śnie

Drugi dzień w Starym Baganie spędziłyśmy jeżdżąc na rowerach i zwiedzając starożytne świątynie.
Uciekałyśmy w małe zakurzone ścieżki. Wchodziłyśmy do pustych świątyń, by odetchnąć w ich chłodzie i skryć się przed palącym słońcem.


Czasem byłyśmy tylko my i dostojny Budda, który spoglądał na nas z góry spod przymkniętych powiek. Pomyślałam sobie, że nas lubi.


Wizyty w pustych świątyniach były wspaniałe. Odpoczywałyśmy w chłodnych murach ze starej cegły. Każda z nas pogrążona była we własnych myślach. Każda pragnęła zapamiętać te chwile na zawsze.

Obok świątyń toczyło się normalne życie. Rolnicy uprawiali ziemie, paśli bydło, starsza kobieta zbierała zioła. Jechałyśmy w palącym słońcu, w obłokach kurzu, zlane potem i wciąż spragnione lecz szczęśliwe i uśmiechnięte. Straciłam rachubę ile butelek wody wypiłyśmy tego dnia. Woda smakowała jak boski nektar. Orzeźwiała, rozbudzała, oczyszczała i dodawała sił.


Siedząc w zacienionych murach, które szeptały legendy o zmarłych władcach, towarzystwa dotrzymywał nam wioskowy artysta, którego dzieło zakupiłyśmy na pamiątkę. Był to obraz namalowany na piasku przytwierdzonym do kawałka prześcieradła, specjalnym roślinnym klejem. Przedstawiał kilku mnichów z parasolami, piękny ...


Wróciłyśmy do hotelu kilka godzin po zachodzie słońca. Noc otoczyła Bagan kotarą ciemności. Jechałyśmy na czuja, trzymając w ręku małą latarkę.

To był wspaniały birmański dzień i może mój opis tego nie oddaje bo nie czuć w nim słońca i potu, kurzu i smaku wody ani satysfakcji narastającej w naszych sercach, ale wierzcie mi na słowo. Bagan to jedno z najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Tiziano Terzani pisał o nim tak ...


"Niektóre widoki sprawiają, że człowiek czuje się dumny z przynależności do rodzaju ludzkiego. Pagan o świcie jest jednym z nich. Na ogromnej równinie, od której odcina się jedynie srebrzyste lśnienie wielkiej rzeki Irawadi, jasne sylwetki setek pagód wyłaniają się powoli z ciemności i mgły. Eleganckie, lekkie, każda jak zwiewny hymn na cześć Buddy. Ze szczytu świątyni Anandy słychać pianie kogutów , konie stąpające po niewyrównanych jeszcze drogach. Zupełnie jakby jakaś magia zatrzymała tę dolinę w chili minionej wielkości"
"W Azji" - Tiziano Terzani

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz