piątek, 12 grudnia 2008

Fragmenty z rajskich dzienników cz 1

Dziś jest 20 listopada 2006r, wciąz jesteśmy w Tangalle, tym samym sympatycznym guest housie King Fisher. Dni są do siebie podobne i beztroskie. Nigdzie się nie spieszymy, niczego nie planujemy, o niczym nie myślimy! Zrezygnowałyśmy z dalszej podróży do Mirissy, by mieć więcej czasu na ten rajski odpoczynek.

Od kilku dni nie jesteśmy już jedynymi gośćmi na tej plaży. Z każdym dniem przybywa więcej turystów w okolicznych hostelach. Nasz również nie jest już pusty. Pokój obok zajmuje mężczyzna z Nowej Zelandii. Nasza baza noclegowa, z każdą chwilą staje się coraz piękniejsza. Wciąż trwają prace remontowe. Pracownicy pomimo tylu zajęć, znajdują czas na rozmowę z nami. Wciąż pytają czy czegoś nam nie trzeba i co myślimy o upiększaniu budynku i ogrodu. Doradzamy z wielką przyjemnością!

Kilka dni temu poproszono nas o wpis do księgi gości. Czyste, białe kartki aż mnie krępowały choć byłam dumna, że wpisujemy się jako pierwsze. Poprzednia księga gości, była wypełniona wpisami turystów z wielu krajów świata, niestety nie odnaleziono jej po Tsunami.

Wieczorami czytamy książki lub piszemy, siedząc w naszej restauracji pod palmą z widokiem na ocean.

Nasz raj ...

Do centrum miasteczka jest niedaleko. Każdego dnia wyruszamy spokojnym krokiem na zakupy i do kawiarenki internetowej. Udało nam się wysłać pierwsze maile z kilkoma zdjęciami do najbliższych i poczytać o tym co w kaju, chmmm zzzimno....

Dni mijają nieubłaganie, podróż dobiega końca. Staramy się jeszcze o tym nie myśleć i spędzać czas tylko na odpoczynku. Kolor naszej skóry jest cudnie oliwkowy i ciemniejszy z każdą chwilą.

Wczoraj spędziłyśmy przemiły wieczór w towarzystwie Przyjaciela Lankijczyka (imię jest nie do wypowiedzenia) i Turysty z Nowej Zelandii. Wspólnie degustowaliśmy lankijski trunek narodowy zwany Białym Arakiem. Alkohol ten w jakiś sposób powstaje z kokosa. Z wyglądu, wódka jak każda inna, smak specyficzny, pachnie jak bimber. Nie wiedzieć czemu, pija się go z colą, niestety ...

We czwórkę opróżniliśmy butelkę Araku do dna i dziś odczuwamy tego skutki. Boli głowa, oj boli a słoneczko świeci mocno ...

-GRZYBEK!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz