środa, 17 grudnia 2008

Singapur - Miasto Lwa

Wizytę w Mieście Lwa (Singa - lew, pura - miasto) rozpoczełyśmy w hinduskiej dzielnicy Little India, która powitała nas magicznymi dekoracjami z okazji Deepavali - święta świateł. Po wypiciu wspaniałej kawy z gęstym, lepkim od cukru mlekiem wyruszyłyśmy na perfekcyjne ulice miasta-państwa.

Dzielnica Singapuru - Little India w przeddzień święta "deepavali" - święta świateł

Singapur, który w swoim idealiźmie, ma zachwycać, mnie krępował. Pedantycznie czyste ulice, idealne trawniki, palmy wyglądające jak sztuczne i zakazy prawie wszystkiego, powodowały, że czasami czułam się w tym mieście jak w muzeum Azji.

Singapur sprawia wrażenie sztucznej oazy, w której żyje się według ściśle okraślonych zasad. Już w samolocie, każdy pasażer otrzymuje deklarację z opisem kilku podstawowych zakazów obowiązujących w tym kraju. Jednym z nich, który zdziwił mnie najbardziej jest zakaz posiadania, przywożenia i żucia gumy do żucia. w trakcie naszego kilkudniowego pobytu, sprawdzałam w każdym kiosku, sklepie czy rzeczywiście nie ma w tym kraju gum. Potwierdzam - nie ma!

Obowiązkowym miejscem do zobaczenia w Singapurze jest majestatyczne i niesamowite City Center. Centrum drapaczy chmur, które wyglądają jakby konkurowały o tytuł najpiękniejszego, wzbijając się w niebo!

Panorama na biznesową część Singapuru

Spacerując po Mieście Lwa, nie można zapomnieć o wizycie u Pana Merlina, który jest wizytówką miasta państwa.

Biznesowa część Singapuru i miniaturowy Merlin

Zwiedzając Singapur nie sposób nie zauważyć, że jest to państwo duriana - owocu, który ma tyle samo zwolenników co wrogów. Durian charakteryzuje się wyjątkowo grubą skórką z kolców i bardzo nieprzyjemnym zapachem. W Singapurze, jak i w innych krajach, spożywanie duriana jest zakazane w miejscach publicznych. Nie wolno go przewozić komunikacją miejską i wnosić do hoteli czy barów. Jego smak można określić jako mieszankę smażonego czosnku, cebuli, śmietanowego sera i migdałów. W przypadku pobrudzenia ubrania sokiem, jego ostry i odurzający zapach, utrzymuje się przez wiele godzin.

W Singapurze, na cześć duriana, zbudowano dwa budynki na kształt tego owocu, w których mieszczą się sale koncertowe i centrum kulturalne miasta.

Centrum kulturalne Singapuru w kształcie duriana

Durian właściwy - Durio zibethinus

Singapur zachwyca, zawstydza, irytuje zakazami, porusza swym urokiem i kusi. Bogaty, kolorowy i uporządkowany w ciągu dnia pachnie kwiatami i olejkami a nocą, mieni się światłami jak bożonarodzeniowa choinka.

- Olodum i Grzybek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz