piątek, 12 grudnia 2008

Słoniowe igraszki

11.11.06 okazał się być jednym z najpiękniejszych dni, spędzonych na Sri Lance! Wczesnym przedpołudniem wyruszyłyśmy do miasteczka Pinnawela, w którym mieści się SIEROCINIEC SŁONI! Dosłownie sierociniec! Znajdują się tam bowiem zwierzaki jakimś sposobem opuszczone przez stado, ranne lub osierocone.

W obecnym czasie, w sierocińcu przebywa około 100 słoni. Jedne starsze, inne młodsze i te "maleńkie", urodzone już w Pinnaweli.

Na miejsce dotarłyśmy ok 13.00, by już o 13.15 być świadkami rytuału karmienia słoników mlekiem z butelki. Dwóch młodych Lankiczyków przydźwigało wielką beczkę mleka. Przez duży lej, nalewali mleko do butelek, tak na oko 2 litrowych, które to w mgnieniu oka były puste. Słoniki z niecierpliwością czekały na kolejną mleczną butlę by wchłonąć łapczywie jej zawartość.

Karmione mlekiem były 2 młode słonie, każdy miał około dwóch miesięcy. Dowiedziałyśmy się, że te młode giganty piją mleko do 6-go miesiąca.

Obok ucztujących trąbusiów, stał duży, dorosły słoń a pod jego nogami ukrywało się wystraszone maleńkie dwudniowe słoniątko. To małe cudo wyglądem bardziej przypominało mrówkojada niż słonia! Po zakończeniu karmienia, weszłyśmy w głąb słoniowej wioski by podziwiać szacownych mieszkańców. Kilkutonowe zwierzaki, nie zwracając uwagi na ludzi, taplały się radośnie w błocie. Wszystkie, dorosłe, stare, młode i maluchy. Widok był wspaniały. Słonie spacerowały obok nas zupełnie przyzwyczajone do obecności człowieka. Nie mogłam nacieszyć oczu. Aparat chłonął te wspaniałe obrazy. Chciałam uwiecznić wszystko, by na zawsze zapamiętać to niesamowite przeżycie.

SPACER WŚRÓD SŁONI, SPACER ZE SŁONIAMI!!!!!!! kocham wstyd

MIESIĘCZNE SŁONIĄTKO ...

DWUTYGODNIOWA MARIA ...!

MODEL SŁONIOWEJ RODZINY 2+2

PO BŁOTNYCH IGRASZKACH ...!

Wrażeń nie było końca, kiedy to wszyscy mieszkańcy sierocińca, ruszyli szeregiem za swoimi opiekunami, ku rzece, w celu kąpieli. Otworzono bramę, wstrzymano ruch na głównej, przelotowej ulicy, by umożliwić wielkiej słoniowej rodzinie spacer nad rzekę. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, oniemiałam z wrażenia!

Widok był oszałamiający!!! Wszystkie słonie się kąpały! Były wyraźnie szczęśliwe a maluchy rozrabiały w wodzie jak każde ludzkie dziecko na wakacjach!!!! oczko

Nie zapomnę widoku niesfornego, dwutygodniowego malucha, wspinającego się na leżącego spokojnie dużego słonia. Mały rozrabiaka ślizgał się i spadał, nie mogąc wejść na grzbiet tamtego. Zobaczyłam wtedy jego różową, delikatną, dziecięcą skórkę pod stopami. Chciałam aby ta chwila się nie kończyła! Zachłannie czerpałam obrazy umysłem, oczami i sercem!!!

Nie chciałam odjeżdżać! To był CUD!!! Zobaczyłam tak piękne wydarzenie! Chciało mi się płakać, choć byłam szczęśliwa! Nigdy tego przeżycia nie zapomnę!

Nie mogę pozbyć się uczucia, że moje słowa są puste, nijakie, zbyt prymitywne, by odzwierciedlić przeżycia z Pinnaweli. Widok kąpiącej się SŁONIOWEJ RODZINY, to jak zachód słońca pod piramidami, jak widok Chrystusa Odkupiciela na wzgórzu Corcovado i jak spacer wśród magicznych świątyń tajskiego Grand Palace!!!

Słoniowa Rodzina w drodze na "basen" ...

wodne igraszki

mały łobuziak ...

cuda się zdarzają ..., a marzenia spełniają luzak

- GRZYBEK!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz